NIE jestem fanką futbolu. Nie znam się na zasadach, regułach piłki nożnej, irytuje mnie (podobnie, jak Beatkę) to, że inne dyscypliny sportu, inni wspaniali sportsmeni i ich ogromny wysiłek są odsyłani na dalsze strony gazet, a byle kopiący piłkę urasta do rangi bóstwa. Nie znam nazwisk czołowych piłkarzy (no, może poza Lewandowskim i Piątkiem), w kibicowaniu wystarcza mi, że wiem, która to bramka, do której powinna/ nie powinna trafić piłka. Ale…. O tym wszystkim zapominam, bo przecież w meczu o złoto GRAJĄ NASI!!! 😉 NASI, czyli włoska drużyna!!! Kibicowałam im w Euro już wcześniej, śledziłam niełatwą „drabinę”, po której weszli do finału. I nareszcie niedzielny mecz!
Mam Gościa. To Wanda, przyjaciółka z Łodzi. Obie oczywiście kibicujemy Włochom, rozsiadamy się wygodnie przed telewizorem.
Rozpoczyna się widowisko. Trochę niepewnie spoglądamy na ryczący stadion Wembley… Włochów zaledwie garstka… podobno 8 tys. Wyspiarze nie wpuścili wszystkich chętnych, ze względu na pandemię… No cóż, Anglicy grają u siebie, doping jest dla nich i tylko dla nich, chociaż na pewno włoscy tifosi dadzą z siebie wszystko…
Początek. Hymny narodowe. Czy nas słuch myli, że w czasie hymnu Włoch słychać gwizdy??? No, nieładnie, Gospodarze, nieładnie!!!
Leje deszcz. Jakże trudno musi być, grać mokrą piłką na mokrej trawie i do tego w ulewie… Trochę tym zdenerwowana wędruję do kuchni po wiśniową naleweczkę Beatki (trzymaną na specjalne okazje, ale czyż nie jest to SPECJALNA OKAZJA?) i po kieliszki… Szkło prawie wypadło mi z rąk, gdy wkroczyłam do pokoju w momencie pierwszego gola….dla Anglików!!! W DRUGIEJ minucie!!!! No nie do uwierzenia!!! Jakiś Shaw celną bramką zyskał prowadzenie dla Wyspiarzy… Naprawdę naleweczka bardzo się przydaje! Patrzymy na zasępioną twarz Roberto Manciniego, selekcjonera Włoch. Słyszymy wycie stadionu… Pierwsza połowa nie daje nam powodów do radości. Nerwowo przeglądam FB, chyba wolę nie patrzeć na ekran telewizora… Widzę, że Paola, Włoszka, która Rzym zamieniła na Warszawę, ogląda finałowy mecz razem z grupą Włochów gdzieś pod gołym niebem, chyba na dziedzińcu Elektrowni Powiśle… No, nie za dobrze, bo nad Warszawą przechodzi ulewa…
Dalszy mecz to aktywna gra Anglików, faule z obu stron, nietrafione strzały… i nasze minorowe nastroje. Sędzia dolicza aż cztery minuty do pierwszej połowy… Wreszcie kończący pierwszą część, wyczekiwany gwizdek. Mamy wrażenie, że Anglicy grali lepiej, że byli bardziej aktywni, że los bardziej im sprzyja… No i ten doping! Pewne zdziwienie budzi w nas zestawienie, z którego wynika, że to tak nie do końca… Włosi mieli więcej akcji, częściej byli przy piłce i w ogóle!
Wanda rozmawia ze swoim znajomym z Łodzi, który mówi, że kibicuje lepszym. Czyli Anglikom!!! Trudno mi to zrozumieć!!!
Rozpoczyna się druga połowa. Już znamy nazwiska „naszych” piłkarzy! W bramce Gianluigi Donnarumma, od niego zależy wiele.. Ale i od Chiesy, Bonucciego, Immobile, Insigne…. Mamy wrażenie, że na boisko wyszła zupełnie inna drużyna!!! Co to był za mecz! Jakby za sprawą jakichś czarów we Włochów wstąpiło nowe życie!!! Mnóstwo się dzieje, obie drużyny mają świadomość, że czas się kurczy, że trzeba dać z siebie wszystko!!! W drugiej minucie drugiej połowy pierwsza żółta kartka dla Włocha (Barella). Tych żółtych kartek będzie jeszcze pięć (w tym cztery dla Włochów!). W pierwszej połowie nie było ani jednej kartki i ani jednej zmiany zawodnika. W drugiej, poza wspomnianymi kartkami, ma miejsce w sumie osiem zmian zawodników!!! Oj, dzieje się!!!
67 minuta i …GOOOOOOOOOL!!!! Bonucci doprowadza do remisu! Radość Włochów jest nie do opisania, nasza też!!!! No to po kieliszeczku! 😉
Anglicy tracą poczucie pewności i przekonanie o rychłym zwycięstwie! Podopieczni Manciniego wyraźnie dominują!!! Wszyscy są już bardzo zmęczeni, ale Włosi, napędzani nadzieją, mają jakby skrzydła u stóp!
Niestety, świetnie grający Chiesa, po faulu nie jest w stanie kontynuować gry i opuszcza boisko. Niedobrze! Jak będzie bez niego??? Zmiennik, Bernardeschi okazuje się świetnym, dynamicznym graczem!
Do końca drugiej połowy, przedłużonej aż o 6 minut, nie pada już żaden gol. Czeka nas dogrywka!!!
Piłkarze są już wykończeni. Kibice inaczej, ale też! Mnie z emocji rozbolała głowa! Ta druga połowa była na tyle absorbująca, że nie oderwałyśmy oczu od ekranu ani na moment!!! Zmęczenie i nerwy przekładają się na styl gry. Niecelne podania, zamieszanie pod bramkami, faule… W 120 minucie podwójna zmiana u Anglików… czyżby już przygotowanie do karnych??? Jak Wanda później wyczytała w komentarzach – tak! Dogrywka z doliczonymi trzema minutami nie zmienia wyniku meczu.
Czekają nas KARNE, czyli to, czego tak bardzo nie lubimy! Bo tu wygrywają nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim opanowanie emocji, zdolność trzymania w ryzach stresu. No i TRZEBA MIEĆ SZCZĘŚCIE, bez tego ani rusz!!! Trzymamy kciuki za Włochów, aż nam kostki bieleją! Tego nie da się oglądać na siedząco! Wbijamy oczy w ekran…
Rozpoczyna Berardi, czyli Italia. Kolejno: 1:0, 1:1, 2:1, 2:2, Bernardeschi w środek i 3:2 dla Włochów! Donnarumma broni strzału Sancho. Pickford broni strzału Jorginho. Donnarumma broni strzału Saki.
MAMY TO!!!!!! WŁOSI MISTRZAMI EUROPY!!!!!!
Donnarumma zachowuje się dziwnie… Biegną do niego rozradowani piłkarze włoscy i dopiero w tym momencie orientuje się, że to już koniec! Zwycięski!!!
Nasza radość sięga jak stąd do nieba! Nie potrafię tego opisać! Jesteśmy zmęczone, zachrypnięte i bardzo szczęśliwe!!! No to po kieliszeczku! 😉
Ja byłabym skłonna już kończyć dzień, ale Wanda chce jeszcze obejrzeć dekorację. Ma rację, to trzeba zobaczyć!!! Jestem taka dumna, jakby to wygrał mój kraj! No, ale to przecież Włochy!!!
Przyglądamy się, już na siedząco, dekoracji Anglików. W końcu SREBRO to też nie byle co. A oni…. Zdumiewające! Na początku nie umiemy tego wytłumaczyć. Anglicy (w większości) natychmiast zdejmują z szyi medale!!! Bo gryzą? Bo szczypią? Bo uwierają??? Nie! W końcu przebija się tyleż logiczne co niedorzeczne tłumaczenie: to jakiś zdumiewający gest protestu, niezadowolenia, braku akceptacji dla wyniku… Moja antypatia dla tego zespołu jeszcze się powiększa. Co to za drużyna? Jak można się tak zachowywać???
Zaroiło się od radosnych reakcji. Na Apulii (Whats’App) pierwsza była Beatka (23:56)😊 Nasza czołowa kibicka Ela tym razem o wyniku dowiedziała się dopiero rano!!! 😉
A dla mnie to była baaaaardzo długa noc, bo zarówno na FB jak i na Whats’Appie wysyłałam komentarze, gratulacje i uściski do zaprzyjaźnionych Włochów i oglądałam z ogromną radością żywiołowe reakcje w Italii. Naprawdę radość Włochów jest sama w sobie prezentem. Jak oni ładnie potrafią się cieszyć! Jakże są weseli, spontaniczni, rozśpiewani i roztańczeni! Festa na ulicach włoskich miast i miasteczek trwała do białego rana, a my cieszyłyśmy się razem z nimi! (no, nie do rana, nie!)
GRAZIE MILLE, AZZURRI!!!
Daliście nam piękne widowisko, wspaniałe emocje i w pełni zasłużyliście na tytuł najlepszych w Europie!!! Complimenti!!!!!
Nie można Was nie kochać!!!!
Ktoś ze znajomych Basi S. w komentarzach napisał, że taka porcja radości należała Wam się po traumie, jaką przeszła Italia na początku pandemii…
Przypisy
- Zdjęcie tytułowe – UEFA