12 marca 2011 roku w Operze Rzymskiej miało miejsce bezprecedensowe wydarzenie, które odbiło się szerokim echem w całych Włoszech i było również komentowane na świecie.
W ramach uroczystych obchodów 150-tej rocznicy zjednoczenia Włoch wystawiono słynne dzieło Giuseppe Verdiego “Nabucco” i stało się coś, czego nie widziano od czasów Verdiego.
Należy w tym miejscu wyjaśnić co sprowokowało to wydarzenie. Otóż chodzi o sytuację włoskiej kultury pod rządami Silvio Berlusconiego (czwarty rząd, 2008-2011). Jego rząd w atmosferze licznych skandali i nabrzmiewających problemów chylił się już ku upadkowi, a nastroje społeczne pogarszały się z miesiąca na miesiąc (rząd upadł w listopadzie 2011 r.). Kultura, jak i niektóre inne sektory życia społeczeństwa, była marginalizowana, niedoinwestowana, a ambitne utwory i dzieła stopniowo zastępowały “wytwory” mało ambitnych, niskiego lotu twórców.
Rząd Berlusconiego wykazał zaskakującą obojętność, jeśli nie całkowitą pogardę, wobec opery i innych tradycyjnych gatunków, inwestując ogromne środki w masową rozrywkę głównie telewizyjną, której symbolem stały się roznegliżowane prezenterki. Ilustracja do ostatniego arcydzieła Claudio Monteverdiego opery „Koronacja Poppei” o pożądaniu i uwodzeniu, na której do blond piękności modli się cesarz rzymski Neron, jest bardzo trafnym, symbolicznym odzwierciedleniem głównych zainteresowań Berlusconiego.
Wracając do tego szczególnego premierowego wieczoru, to zanim kurtyna się podniosła, burmistrz Rzymu Gianni Alemanno wyszedł na scenę i wystosował apel do rządu o zniesienie „dramatycznych i całkowicie niezrównoważonych cięć” na kulturę. Natychmiast potem dyrygent Riccardo Muti, już na podium z batutą w ręku, zwrócił się do publiczności i dokonał porównania: „9 marca 1842 r. ‘Nabucco’ zadebiutowało jako dzieło patriotyczne mające na celu jedność i tożsamość Włoch. Dzisiaj, 12 marca 2011 r., nie chciałbym, aby ‘Nabucco’ było pogrzebową pieśnią kultury i muzyki”.
Słowa zostały powitane oklaskami i deszczem ulotek z balkonów o treści: „Włochy powstają w obronie dziedzictwa kulturowego” i „Niech żyje Giuseppe Verdi”.
Pieśń “Va pensiero” ma w sercu każdy Włoch, a słowa są powszechnie znane. Przez wielu Włochów pieśń ta uważana jest za nieformalny hymn ich kraju.
Gdy po jej wykonaniu przez chór w trzecim akcie i po gromkich brawach domagających się bisu, ktoś z widowni krzyknął “Viva Italia” (“Niech żyją Włochy”), Riccardo Muti, przy włączonych kamerach telewizyjnych, zamyślił się przez chwilę i nawiązując do cięć budżetowych na kulturę powiedział:
“Zgadzam się ze słowami ‘Niech żyją Włochy’. Nie mam 30 lat, więc już przeżyłem moje życie. Jako Włoch, który wiele podróżuje po świecie, bardzo boleję nad tym, co się dzieje. A więc jeśli ulegnę waszej prośbie (bis), nie zrobię tego dlatego lub tylko z powodów patriotycznych. Bo dziś wieczorem, gdy chór zaśpiewał ‘O moja ojczyzno, tak piękna i utracona’ pomyślałem, że jeśli my zabijemy (zniszczymy) kulturę, na której wyrosła historia Włoch, nasza piękna ojczyzna będzie NAPRAWDĘ stracona.”
W dalszej części zachęcił, by zrobić wyjątek. Skoro wszyscy są w klimacie “bardzo włoskim” a w dodatku u siebie, w stołecznej operze, to proponuje, by pieśń chóru na bis wykonać wspólnie. Tym pomysłem dosłownie “porwał” widownię! Wszyscy widzowie, jakby na milczące polecenie, wstali i w niezwykłym uniesieniu wykonali pieśń razem ze stu chórzystami, wielu płakało, wielu rękę przyciskało do serca (widać to na innych nagraniach). Ponownie posypały się z balkonów ulotki w obronie kultury. To było bardzo symboliczne Risorgimento (odrodzenie, zmartwychwstanie) pamiętne z okresu zjednoczenia Włoch.
Nagranie z tego wydarzenia zostało obejrzane przez miliony widzów, a wypowiedź Riccardo Muti, jednego z najsłynniejszych obecnie dyrygentów włoskich o światowej sławie, dała asumpt do ogólnonarodowej dyskusji nad stanem kultury i jej rolą w życiu współczesnych i nie tylko współczesnych Włoch oraz innych krajów.
To wydarzenie i odważne słowa wypowiedziane przez dyrygenta wywołały również natychmiastową reakcję władz. Minister finansów Giulio Tremonti spotkał się z Riccardo Muti i zgodził się wycofać cięcia, a premier Silvio Berlusconi pojawił się na następnym przedstawieniu „Nabucco”. Został oczywiście głośno wybuczany przez publiczność, ale po przedstawieniu udał się za kulisy, żeby przywitać się i porozmawiać z Riccardo Muti. Rzadko się zdarza, żeby muzyk ingerował w politykę i uzyskał tak spektakularny efekt.
Przypisy
1. https://shadowproof.com/2012/01/07/saturday-art-verdi-and-the-fall-of-silvio-berlusconi/
2. https://www.newyorker.com/magazine/2011/07/25/at-the-brink
3. https://www.blitzquotidiano.it/politica-italiana/nabucco-muti-no-tagli-cultura-782464/
4. https://www.newsweek.pl/kultura/byc-jak-berlusconi/wnxp76q