Znowu łódzkich wrażeń było mnóstwo, ale Il Volo zdominowało wszystko, bo przecież każde miasto można odwiedzić i zwiedzić, ale zobaczyć na żywo jedyny w Polsce w tym roku koncert naszych ulubionych pięknych i bardzo zdolnych Włochów i to po kilku latach oczekiwania, śpiewać razem z nimi, tańczyć, machać naszą flagą, serduszkami i włoskimi szalami – to zupełnie co innego!
Hotelowo i gastronomicznie zafundowaliśmy sobie powtórkę z rozrywki, bo sprawdził nam się już trzygwiazdkowy hotel City Center Rooms przy Piotrkowskiej – jednej z najdłuższych ulic towarowych w Europie i odwiedziliśmy dwa lokale dobrze zapamiętane z pobytu w 2020 r. Brednia (Breadnia) niemal vis a vis hotelu, którą zaproponowała na spotkanie ruda i trochę szalona, ale świetna przewodniczka pani Pędziwiatr polecona przez Joasię i włoska Angelo Ristorante przy ul. 6 Sierpnia blisko Piotrkowskiej. O ile Angelo ponownie nas zachwyciło klimatem, obsługą i przede wszystkim jedzeniem, to przedobiednia Brednia mocno nam podpadła. Nie było miejsca dla ośmiu osób przy oknie od Piotrkowskiej tak jak wtedy, więc chcąc nie chcąc i raczej nie chcąc szliśmy w dalekie zakamarki w głąb lokalu, mijając wewnętrzną piekarnię i w ostatniej ciemnej sali znajdując długi stół, który nas pomieścił. To w zasadzie był jedyny plus, bo zimne, gumowate croissanty były komentowane na bieżąco (w Lidlu są lepsze!) i później kilkakrotnie. Nie było żadnego pieczywa bezglutenowego dla Ewy, za to były walące w fortepian dzieci, które Joasia musiała grzecznie, ale stanowczo upominać, trafił się jakiś zaplątany w oknie gołąb, którego nie mogli złapać, na cały stół dostaliśmy dwie serwetki, co przy croissantach z nadzieniem łatwym do upaprania się zmusiło nas do upomnienia się o więcej i jeszcze Wojtek znalazł w internecie mocno nieciekawe wiadomości na ich temat. Wyszliśmy z przyjemnością na powietrze i słońce, bo pogoda dopisała tego dnia i następnego również, a deszcze jak na zamówienie padały albo podczas koncertu, albo zwiedzania pałacu.
Beatka przygotowała się z łódzkich murali czym bardzo mnie ucieszyła i rzeczywiście udało nam się trochę murali zobaczyć, a niektóre przypadkiem i była to świetna okazja do odkrywania różnych zakątków z pięknymi kamienicami, albo np. maleńkich balkoników z figurkami ludzi na ścianie kamienicy przy ul. Traugutta 24. Autorem tej instalacji pt. „Sąsiedzi” powstałej w 2015 r. jest hiszpański artysta Isaac Cordal.
W tej chwili w Łodzi jest ok. 200 murali i widzieliśmy wiele ścian odnowionych, bezokiennych i aż proszących się o mural! Sporo murali powstało w okresie pandemii i podobne zjawisko zaobserwowałam w Warszawie i najwyraźniej artyści odcięci od normalnej aktywności kulturalnej zaktywizowali się w przestrzeni publicznej dostępnej przecież dla wszystkich bez wyjątku.
W Łodzi odbywają się międzynarodowe festiwale street artu, a miasto uznawane jest za krajową stolicę tej sztuki. Zrealizowane projekty znane są szeroko w świecie. W październiku 2021 r. odsłonięto największy w Polsce mural, a na bohatera monumentalnego dzieła wybrany został Wiedźmin. I okazuje się, że nie ma w tym przypadku, bo Geralt z Rivii, którego przygody z zapartym tchem śledzą czytelnicy na całym świecie, narodził się w wyobraźni Andrzeja Sapkowskiego właśnie w Łodzi. To tu powstawały pierwsze opowiadania opublikowane w latach 80. w magazynie „Fantastyka”. Kiedy więc pojawił się pomysł, żeby w Łodzi powstał mural poświęcony Wiedźminowi, na realizację wybrano największą w mieście ścianę, a właściwie trzy ściany wieżowców przy Piotrkowskiej 182 tj. na łódzkim Manhattanie (24 piętra), ale tam nie dotarliśmy, chociaż jest to rzut beretem od wyjątkowego przystanku tramwajowego Stajni Jednorożców. No ale kto wiedział, a nawet gdyby wiedział to i tak pewnie nie starczyłoby czasu, bo Łódź to miasto niezliczonych atrakcji.
W związku z tym, że Ewa jedyny raz była w Łodzi jakieś pięćdziesiąt lat temu, to wróciliśmy do oglądanych w 2020 r. zakątków przy Piotrkowskiej, a były to: Pasaż Róży, który zaskoczył nas nowym parkowym, bardzo ciekawie zaaranżowanym przebiciem na następną ulicę, Podwórko Siudmaka – artystyczna instalacja inna niż wszystkie, bo obraz artysty został przeniesiony przez ekspertów Grupy Tubądzin na wielkoformatowe płyty gresowe, dzięki którym powstał jedyny w swoim rodzaju ceramiczny wypalany mural i trochę psychodeliczna, zwłaszcza w środku, kawiarnio-galeria Surindustrialle, przed którą dwa lata temu Ela występowała jako dentystka sadystka. Chyba przybyło tych foteli wziętych żywcem ze średniowiecznej sali tortur. Pani w środku powiedziała nam, że prowadzące kawiarnię są artystkami, ale ktoś inny wykonuje te różne kute z metalu obiekty, na które w środku można się boleśnie nadziać, bo jest ciasno. Metalowa rzeźba pod wdzięcznym tytułem „Dupa Tuwima” z adekwatnym fragmentem jego wiersza zeszła z paździerzowej płyty, którą zabite było okno obok i znalazła się szczęśliwie na ścianie kawiarni przykuta łańcuchem. Julian Tuwim napisał wiersz pt: “Całujcie mnie wszyscy w du..” pod wpływem żalu do bliskich mu osób, które pozostawiły go, gdy był w potrzebie. Przy okazji szukania tych miejsc i innych trafialiśmy na różne ciekawe obiekty.
Tak jak podczas wycieczki do Siedlec i Janowa Podlaskiego mieliśmy okazję poznać Ulę przyjaciółkę Eli, tak w Łodzi poznaliśmy Wandę przyjaciółkę Mai, o której wcześniej słyszeliśmy już nieraz i która w związku z chorobą i rezygnacją z wyjazdu Małgosi, mogła niespodziewanie być razem z nami na koncercie.
Podczas koncertu delektowaliśmy się naszymi chłopcami. Siedzieliśmy wszyscy rozciągnięci w jednym rzędzie i zastanawiałam się czy nie lepiej przy takich koncertowo-teatralnych wydarzeniach kupić bilety w dwóch rzędach nad sobą, żebyśmy mieli lepszy kontakt i bardziej czuli, że jesteśmy razem?
Pod sceną na płycie usadowiła się wielka grupa najbardziej zagorzałych fanów zespołu i nie da się ukryć, że dominowały fanki co w ogóle nie dziwi! Akcja zainicjowana na FB przyniosła efekty w postaci 250 szt. wielkich serduszek rozłożonych na siedzeniach przed sceną, ale inni zachęceni przez stronę również takie przynieśli. Dla nas przygotowała je Maja i wymachiwaliśmy nimi z wielkim zapałem! Wiele serduszek było podświetlanych latarką ze smartfonów co dawało ciekawy efekt. Oczywiście same latarki smartfonowe przy wolniejszych utworach też były masowo w użyciu.
Fani pod sceną zrywali się z krzeseł po każdym utworze i bili brawo na stojąco, obdarowywali chłopców kwiatami i prezentami np. albumem o Polsce, który pokazali do kamer no i w pewnym momencie bohaterowie wieczoru zeszli na parter między publiczność, podawali ręce, robili zdjęcia z fanami, a potem na scenie nagrywali swój śpiew z telefonów od fanów (czytaj fanek).
Atmosfera była świetna, luźna. Były na scenie żarty i przekomarzania, były polskie słowa i najbardziej chyba rozśmieszyło wszystkich wielokrotne wymawianie przez Ignazio wyrazu kocham cię również w wersji japońskiej, czego nie da się opisać, to trzeba było usłyszeć!
Koncert miał tytuł „Il Volo Sings Morricone” odnoszący się do ostatniej płyty zespołu wydanej w 2021 r. i nagranej w hołdzie dla Ennio Morricone ale przecież było to też ciągle świętowanie 10-lecia istnienia zespołu z całym przekrojowym repertuarem włoskim i światowym, operowym i popowym, bo pandemia pozmieniała wszystko. Teraz chłopcy mówili ze sceny o trzynastu latach wspólnego śpiewania i wspólnej przyjaźni. Pięknie mówił o tym Gianluca, faworyt Beatki i mój, kończąc wypowiedź słowami: „we found each other”.
Jak piszą krytycy: fascynujące jest to, jak Il Volo potrafi zmienić rozrywkę w powagę, a powagę w rozrywkę, a to nie jest łatwe zaśpiewać i jedno i drugie. Zastanawialiśmy się po koncercie co to za orkiestra towarzyszyła IL Volo, czy wożą własną, czy zatrudniają lokalną, bo nie było o tym mowy podczas koncertu i trochę się naszukałam, żeby znaleźć tę informację. To była Orkiestra Akademii Beethovenowskiej z Krakowa – najmłodsza obecnie w kraju profesjonalna orkiestra symfoniczna. Zespół zawiązał na stałe współpracę w 2003 roku i rozwinął skrzydła za sprawą Elżbiety Pendereckiej, a tworzą go pasjonaci – najwybitniejsi studenci i absolwenci europejskich uniwersytetów muzycznych, takich jak Akademia Muzyczna w Krakowie i akademie w Stuttgarcie, Karlsruhe, Brukseli, Paryżu oraz w Grazu.
Zaskoczyło nas wykonanie pieśni neapolitańskiej „O Surdato ‘nnammurato”, która jest przecież melodią wybraną do naszego hymnu. Śpiewali ją marszowym wesołym rytmem zachęcając do klaskania, tak jak na tym nagraniu z Rzymu z 2017 r.
A potem mieliśmy wielką frajdę, bo zespół poprosił wszystkich o powstanie i wspólne śpiewanie. Spodziewaliśmy się jakiegoś rytmicznego od początku utworu, a tu zaczęło rozbrzmiewać powolne „Volare”, z którym zawsze się męczyliśmy. Okazuje się, że zmiana aranżacji może dokonać cudów i refren był porywający do tańca, śpiewania i klaskania, a nawet druga zwrotka była w wesołym rytmie. Ela powiedziała po koncercie, że „Volare” wreszcie nam wyszło!
Znalazłam nagrane obszerne fragmenty z naszego koncertu, na którym widać smerfowe garnitury chłopców, w które po kolei się przebierali. Śpiewają m.in. piękną piosenkę Lucio Dalla „Caruso”. Mieli też solówki i kiedy Ignazio fantastycznie zinterpretował przebój Celine Dion „All By Myself”, to od razu stanęła mi przed oczami jedna z początkowych scen „Dziennika Bridget Jones”:)
Na końcu koncertu były wielkie brawa na stojąco i obowiązkowe bisy. Mieliśmy wrażenie, że śpiewają jeszcze lepiej, bo przecież cały czas szkolą swoje głosy. Wracaliśmy piechotą w doskonałych nastrojach mając za przewodniczkę Wandę, która poprowadziła nas skrótami w kierunku Piotrkowskiej.
Drugi dzień zaczęliśmy od hotelowego śniadania, co było bardzo wygodne i przy dużym wyborze propozycji bardzo sycące, ale powinnam dodać, że my z Beatką wypuściłyśmy się wcześniej na poranne polowanie na murale i trochę udało nam się ich ustrzelić. Potem był Pałac Poznańskiego z czekającą na nas o 11.00 piękną i stylowo ubraną przewodniczką. Przed Pałacem, a właściwie przed Fabryką Izraela Poznańskiego, obecnie Manufakturą, Beatka zwróciła naszą uwagę na zabytkowy budynek, w którym mieści się Biedronka okrzyknięta najładniejszym sklepem sieci w Polsce. Dawniej w ceglanym, odrestaurowanym budynku przy ulicy Ogrodowej mieściła się stołówka i dom kultury dla pracowników fabryki Izraela Poznańskiego. W latach 1923-1939 działał tutaj Teatr Popularny, a później kino o tej samej nazwie. Nie mogliśmy niestety zwiedzić wnętrza, bo było chiuso z powodu niedzieli.
Dowiedziałam się przy okazji, że Łódź jest pierwszym miastem, które w 2016 r. przyjęło uchwałę krajobrazową i uchwałę o parku kulturowym ulicy Piotrkowskiej, która reguluje kwestie reklam w centrum miasta. Co prawda obie uchwały zostały skutecznie zaskarżone, ale batalia o nowe uchwały i estetykę miasta cały czas trwa, co dobrze wróży 🙂
W przyszłym roku ruszy rewitalizacja Famuł Poznańskiego (łódzkie domy familijne) i będzie to największa rewitalizacja w historii Łodzi, a sama ulica Ogrodowa, przy której stoją dawne domy robotnicze, ma stać się najlepszym adresem w stolicy województwa łódzkiego. Wyjątkowe ceglane domy, a w nich mieszkania, biura, sklepy, restauracje i hostel. Trzy domy robotnicze, które wybudował Poznański są ogromne – mają w sumie 30 tysięcy m² powierzchni użytkowej. To mniej więcej dwa razy tyle, co domy na Księżym Młynie!
Znalazłam ciekawie zrealizowany film przedstawiający historię Pałacu Poznańskiego i jego aktualne wnętrza, które mieliśmy okazję podziwiać.
Przy zwiedzaniu części poświęconej Arturowi Rubinsteinowi i jego żonie Joasia powiedziała, że czytała kultową już książkę Anieli Rubinstein „Kuchnia Neli”, która jest opowieścią o gotowaniu, podróżach i przyjęciach na światowych salonach i zawiera dużo prostych przepisów, ale i wykwintnych. Żona Rubinsteina rozsławiła polską kuchnię z powodzeniem i uznaniem, organizowała przyjęcia, dbała o logistykę, a mąż pianista był wielkim smakoszem i hedonistą, o czym świadczy wspomnienie Marii Dmochowskiej.
Przewodniczka zachęcała nas do uczestnictwa w godzinnym koncercie w sali balowej, ale oznaczałoby to skrócenie oprowadzania, a poza tym słyszeliśmy próby i muzyka klasyczna towarzyszyła nam przez jakiś czas. Nie mogliśmy tylko zwiedzić sali balowej, żeby nie przeszkadzać w próbie.
Po zwiedzaniu mieliśmy chwilę oddechu w ogrodzie pałacowym i sesję fotograficzną w różnych konfiguracjach przy wielkim lustrze i na ławeczkach, a reportażową specjalistką jest Beatka 🙂
Zwiedzając pałac, stawały nam przed oczami sceny z „Ziemi obiecanej” i obiecywaliśmy sobie, że warto po wizycie w Łodzi obejrzeć to arcydzieło Wajdy z 1974 r. nominowane do Oscara. Film jest dostępny na YouTube w rekonstrukcji cyfrowej.
Po Pałacu przyszła ochota na kawę, lody i desery i wszystko to znaleźliśmy na terenie Manufaktury w Pijalni Czekolady E. Wedel i tam znowu udało nam się przetrwać deszcz, a my z Beatką wyrwałyśmy się na pobliskie murale.
Na największy w Europie Cmentarz Żydowski (42 ha) nazywany „nowym”, na którym znajduje się ok. 160 tys. grobów, a spoczywa ok. 230 tys. zmarłych, podjechaliśmy samochodem, bo znajduje się na Bałutach. Pierwszy Cmentarz Żydowski w Łodzi przy ul. Wesołej nazywany „starym” w końcu XIX w. wypełnił się całkowicie.
Bilety kupowaliśmy u trochę dziwnego pana w odnowionym, ale z zapachem staroci kantorku – Kancelarii Cmentarza, która jest częścią domu przedpogrzebowego, a sam wielki dom z oryginalnym XIX wiecznym karawanem robił bardzo ponure wrażenie i po zajrzeniu przed otwarte drzwi szybko się wycofywaliśmy.
Cmentarz otwarty w 1891 r., w okresie II wojny światowej znalazł się w całości w granicach getta. Pozostałością po tym tragicznym okresie jest tzw. „pole gettowe”, miejsce masowych pochówków więźniów getta i wiele innych osobnych mogił z tego okresu. Na polu tym pochowano ogółem ponad 45 tys. osób. Cmentarz mocno ucierpiał podczas obu wojen, a po wyzwoleniu był niszczony, rozkradany z płyt nagrobnych. Dewastację zatrzymano dopiero w roku 1980 z chwilą wpisania kirkutu do rejestru zabytków. W roku 1984 powołano do życia Społeczny Komitet Opieki nad Cmentarzem Żydowskim w Łodzi, dzięki któremu na całym terenie przeprowadzane są prace porządkowe oraz konserwatorskie.
Okazuje się, że trwają też starania o wpisanie cmentarza na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Byłby to pierwszy obiekt w Polsce związany z historią i kulturą żydowską, który trafiłby na tę listę.
Na cmentarzu przy szerokiej alei, stosunkowo niedaleko bramy zobaczyliśmy już z daleka, zbudowane w 1902 r. z szarego granitu monumentalne Mauzoleum Izraela Poznańskiego, jednego z trzech łódzkich “królów bawełny”. Mauzoleum Poznańskiego wzniesione według projektu architekta Adolfa Zeligsona posiada kopułę, której wnętrze jest zdobione mozaiką składającą się z dwóch milionów szkiełek przypisywaną wenecjaninowi Antoniemu Salviatiemu. Ucieszył mnie ten włoski wątek, bo Salviati to założyciel znanej od początku XIX w. włoskiej firmy produkującej szkło i ozdobne szklane mozaiki, niezwykle drogie i cenione na przełomie XIX i XX wieku. Swoją działalnością pomógł wyspie Murano odzyskać wiodącą pozycję ośrodka włoskiej sztuki szklarskiej. Okazuje się jednak według najnowszych badań z pocz. XXI w., że mozaika na kopule Mauzoleum została wykonana przez znaną niemiecką firmę Johann Odorico, Frankfurt n. Menem i Berlin.
Natomiast Antonio Salviati jest w Łodzi udowodnionym wykonawcą tylko jednej mozaiki umieszczonej nad kominkiem w gabinecie największego łódzkiego fabrykanta w przemyśle włókienniczym – Karola Wilhelma Sheiblera, w jego pałacu przy obecnym pl. Zwycięstwa 1, obok olbrzymiego kompleksu jego fabryki i fabrycznego osiedla robotniczego Księży Młyn, który obchodziliśmy w deszczu dwa lata temu. Mozaika przedstawia kobietę z tamburynem w stroju orientalnym i sygnowana jest w jej dolnej partii: D.A. Salviati, 1886.
Wnętrza pałacu służyły wielokrotnie jako plany filmowe, a były wśród nich tak znane produkcje jak m.in. „Ziemia obiecana”, „Lalka”, „Vabank”, „Między ustami a brzegiem pucharu”, a nawet kilka odcinków „Stawki większej niż życie” więc nic dziwnego, że właśnie tutaj ulokowało się jedyne w Polsce Muzeum Kinematografii z 50.000 eksponatów. Po remoncie przeprowadzonym w ciągu ostatnich kilku lat muzeum rozszerzyło swoją działalność. Jest sala kinowa z bieżącym repertuarem, z ciekawymi przeglądami kina światowego, są spotkania z twórcami, spacery filmowe po Łodzi itp.
Otwarta została nowa wystawa stała zatytułowana „Łódź filmowa”, poświęcona narodzinom oraz rozwojowi kina w mieście nazwanym później HollyŁódź (świetny pomysł!), która pokazuje, jak z miasta rozrywek przełomu XIX i XX wieku, przeznaczonych dla robotników fabryk włókienniczych, Łódź stała się po zakończeniu II wojny światowej stolicą polskiego przemysłu filmowego. Oczywiście pomyślałam natychmiast, że jest po co wracać do Łodzi zwłaszcza, że w przyszłym roku miasto będzie hucznie obchodziło 600. urodziny🙂
Wracając do cmentarza, to Mauzoleum Poznańskiego jest największym grobowcem na cmentarzu żydowskim na świecie! Izrael Poznański był fundatorem ziemi na której cmentarz powstał w 1892 r. i powiedział, że da na to pieniądze, jeżeli jego grób będzie największy i jest największy. Rzeczywiście wygląda imponująco zwłaszcza w sąsiedztwie potężnego, ale jednak mniejszego grobowca Markusa Silbersteina, który architekturą nawiązuje do wzorów hellenistycznych. Silberstein był rówieśnikiem „króla bawełny” i przez niemal całe życie rywalizował z nim o miano największego żydowskiego przemysłowca Łodzi.
Na cmentarzu pochowani są m.in. rodzice Artura Rubinsteina i Juliana Tuwima.
Powiem szczerze, że taki zarośnięty starymi drzewami i chwastami cmentarz, pozbawiony wszechobecnych na naszych cmentarzach sztucznych chińskich kwiatów i zniczy bardzo mi się podobał i chyba nie tylko mnie.
To był ostatni już etap naszego zwiedzania i przeżywania Łodzi i tak jak szybko nam się do Łodzi przyjechało, tak samo jakoś szybko się wróciło. Dopisała pogoda, nastroje i wspaniali włoscy wyczekani artyści, nasze chłopaki, przystojniaki 🙂
Przypisy
- Zdjęcie tytułowe – italomania.org
- https://lodz.travel/co-zobaczyc/murale/
- https://www.swiathegemona.pl/murale-lodzkie/
- https://www.obud.pl/art,17094,artystyczne-podworko-w-lodzi-przy-wspolpracy-z-marka-tubadzin,d_sciany
- https://www.prestigemjm.com/2022/porywajacy-koncert-il-volo,news,842,4831.php
- https://www.facebook.com/BeethovenAcademyOrchestra
- https://uml.lodz.pl/aktualnosci-lodzpl/artykul-lodzpl/ratunek-dla-famuly-z-ul-ogrodowej-remont-ruszy-w-2023-r-wizualizacje-id51787/2022/7/11/
- https://jetline.pl/aktualnosci/uchwaly-krajobrazowe-w-najwiekszych-miastach-luty-2022-r
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_cmentarz_%C5%BCydowski_w_%C5%81odzi
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Antonio_Salviati
- https://muzeumkinematografii.pl/pl/15c42-web-agency-gb-home/