„Nie czytajcie słów Czai w pośpiechu. Smakujcie je. Jego eseje łączą w sobie erudycję antropologa, przenikliwość badacza, otwartość podróżnika, wrażliwość estety, słuch muzyka, oczy reportera i język wytrawnego pisarza. Uczta!”
Tak napisał o książce Dariusza Czai „Gdzieś dalej, gdzie indziej” znany reporter i pisarz Wojciech Tochman na stronie wydawnictwa Czarne.
Natomiast eseistka, historyczka literatury, prozaiczka, tłumaczka literatury pięknej, autorka pięknych eseistycznych książek o Włoszech, Ewa Bieńkowska napisała:
„Książka Dariusza Czai mówi o przeżyciach, które każdy z nas pragnąłby mieć wśród swoich osobistych skarbów. To jasne, nie ma przygody bardziej wzbogacającej niż podróż po Włoszech – ale nie o wypad wakacyjny chodzi, nie o spacery po muzeach i kościołach, nawet nie o wzdychanie nad pięknem Wenecji i zawrót głowy na Wybrzeżu Amalfitańskim, tylko o spotkanie z krajem i ludźmi, takimi, jacy są dzisiaj, zanurzonymi w wielosetletniej kulturze i geografii swej ojczyzny. To nie przyjemny urlop, to prawdziwa świecka pielgrzymka.”
Autor tej wyjątkowej książki z esejami o włoskim Południu, głównie o Apulii, z niewielkim wypadem do sąsiedniej Basilicaty, jest antropologiem kulturowym i antropologiem odczuwania, eseistą, recenzentem muzycznym i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Książka w 2011 r. była nominowana do nagrody Literackiej Nike. Jej nowe wydanie, którego premiera odbyła się 4 grudnia 2019 r. zdobi okładka ze zdjęciem odkrytej przez nas pół roku wcześniej Matery.
Na trop książki wpadliśmy podczas promocji unikatowego wydawnictwa “Maestro ho capito! O muzyce po włosku, czyli po polsku” jaka odbyła się 25 marca 2018 r. we Włoskim Instytucie Kultury przy Marszałkowskiej 72 w Warszawie. Ten wyjątkowy słownik muzyczny włosko-polski, pierwsze takie dzieło w Polsce, wydał Teatr Wielki we współpracy z Włoskim Instytutem Kultury. To rzecz o muzyce, miłości i języku wierszami Osieckiej, Zagajewskiego, Tuwima, Barańczaka, Mikołajewskiego, Szymborskiej i z kolei na trop tego wydawnictwa naprowadziła mnie siostra z Olsztyna, która, podobnie jak my, jest od lat miłośniczką Włoch.
Podczas promocji Małgosia miała okazję porozmawiać z jednym z prowadzących spotkanie, znajomym, Markiem Zagańczykiem – pisarzem, eseistą i wydawcą i to on właśnie na hasło „jedziemy do Apulii” polecił nam książkę Dariusza Czai.
A potem było dalsze zaplatanie zdarzeń, które tak uwielbiam.
Kiedy lecieliśmy do Bari 6 kwietnia 2019 r. z grupą Italomanii, przez cały czas rozmawiałyśmy we trzy (ja plus Maja i Ela po drugiej stronie przejścia), podczas gdy młody mężczyzna siedzący obok mnie czytał książkę. W trakcie lądowania w Aeroporto Karol Wojtyła, zapytałam go, czy nie przeszkadzały mu nasze rozmowy, powiedział, że absolutnie nie. Wyjaśniłam, tytułem usprawiedliwienia, jaką stanowimy grupę i co nas przyciągnęło do Apulii. W rewanżu ten sympatyczny młody człowiek zaczął opowiadać o Bari, gdzie ma znajomą i o Apulii i polecał bardzo książkę Dariusza Czai “Gdzieś dalej, gdzie indziej”, ale myśmy już byli oczarowani tą lekturą. Powiedział też, że wraca do Warszawy tym samym samolotem i że pewnie się spotkamy i wymienimy wrażenia i tak się stało, a miejscem spotkania był oczywiście znany nam już bar w Bari (Bar… wzięty!). Wrażenia mieliśmy wspaniałe, a książka Dariusza Czai skłoniła nas bardziej niż planowaliśmy, do snucia się po odwiedzanych miejscach i smakowania kolorów, kształtów, zapachów, dźwięków, Apulijczyków…
„Zjeżdżamy z Basilicaty do Apulii, w głośnikach Sonate da chiesa z Enrico Gattim. Jedziemy wciąż na południe tyle, że po lekkim skosie. Pojawił się nagle, bez ostrzeżenia. Nie pamiętam dokładnie miejsca, z wrażenia nie zapisałem, chyba tam, gdzie czerwona droga przechodzi na chwilę w żółtą, na pewno było to gdzieś między Venosą a Spinazzolą. To był prosty odcinek szosy, z równoległą do niej linią kolejową, zrobiło się płasko, jakieś łąki, żółciejące zboża w tle. Po prawej stronie drogi stał samolot. Jednopłat w kolorze zgniłej zieleni. Maszyna zakotwiczona była samotnie w polu, dwadzieścia może metrów od drogi. To nie była tekturowa atrapa, pewnie jakiś niezdolny do służby, przechodzony i wypatroszony w środku egzemplarz. Jechaliśmy setką, może szybciej, na szczęście nie na tyle szybko, by nie dało się odczytać napisu. Na całej długości kadłuba ktoś wymalował wielkimi literami napis: VOLARE. Litery były czerwone i czepiały się oczu. Takie obrazki mogą tylko się przyśnić, ale czasem rzeczywistość przebija surrealność snu.”
Kiedy czytając książkę trafiłam na ten fragment, natychmiast skojarzył mi się ze słynnym przebojem Domenico Modugno „Volare” i być może tak właśnie miało być, bo jego rodzinne miasto Polignano a Mare z pomnikiem, do którego pielgrzymowaliśmy w kwietniu 2019 r., jest niedaleko i to w połączeniu ze starym samolotem uziemionym w polu daje rzeczywiście surrealistyczny efekt.
Przypisy
1. https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/gdzies-dalej-gdzie-indziej
2. http://naregale.com.pl/antropolog-odczuwania-czyli-gdzies-dalej-gdzie-indziej/