D’Annunzio [danụncjo] Gabriele, ur. 12 III 1863, Pescara, zm. 1 III 1938, Gardone Riviera, wł. poeta, prozaik, dramaturg i polityk; charakterystyczny przedstawiciel kultury schyłku XIX w. i dominujących w niej prądów i mód intelektualnych (mistycyzmu, weryzmu, nietzscheanizmu, symbolizmu); z jego obfitej i różnorodnej twórczości powieści (m.in. Triumf śmierci 1894, wyd. pol. 1898, Ogień 1900, wyd. pol. 1901) i dramaty nie przetrwały swej epoki, poza fragmentami liryczno-opisowymi; specyficznym tonem jego impresjonist. liryki (Laudi, t. 1–4 1903–12) jest zmysłowe odczucie urody świata; pozostawił też autobiografię (1935) i tomy wspomnień. Żądny odegrania hist. roli, przejąwszy idee nacjonalizmu i imperializmu, walczył w I wojnie świat., następnie zaś kierował zbrojną próbą zawładnięcia miastem Fiume (ob. Rijeka) przez Włochów (1919).
Tyle mówi internetowa Encyklopedia PWN. Boleśnie mało, jak na tak ciekawą postać.
Gdy już zdecydowaliśmy się na podróż do Lombardii, ostatnie przed wyjazdem spotkanie Italomanii poświęciliśmy obszernemu omówieniu postaci Gabriele D’Annunzio.
Rozpoczęliśmy od początku, czyli od pierwszych lat życia, kiedy to w Abruzji, w Pesccarze urodził się Gabriele – już wcześniej jego ojciec zmienił nazwisko z plebejskiego Rapagnetta (Rzepka) na wytwornie brzmiące D’Annunzio.
Dziecko było niezwykle zdolne i ojciec, zanim do reszty roztrwonił majątek, zdołał je jeszcze wykształcić w najlepszych szkołach. Młody Gabriele skończył słynne liceum w Prato i tam zyskał gruntowne wykształcenie humanistyczne, opanował trzy języki obce: angielski, hiszpański i francuski – ten ostatni na tyle dobrze, że mógł tłumaczyć średniowieczne teksty. Dobrze znał również łacinę i grekę. Później przeniósł się do Rzymu, gdzie rozpoczął studia. Różne źródła podają różne informacje: a to, że studiował filozofię, a to, że literaturoznawstwo, a to, że filologię romańską. Pewne jest, że szybko porzucił uniwersytet na rzecz pracy dziennikarskiej.
Życiorys Gabriele D’Annunzio jest na tyle barwny, na tyle nasycony wydarzeniami, że mógłby starczyć na kilka życiorysów różnych osób. My – z grubsza podzieliliśmy życie naszego Bohatera na trzy okresy:
- Literat
- Żołnierz, polityk i awanturnik
- Spokojne lata w Vittoriale
Internetowych opracowań twórczości, działalności i osobowości Gabriele jest mnóstwo i nie będziemy tu ich powielać, bo to przekroczyłoby znacznie rozsądną objętość tego artykułu. Opowiem tu tylko o tym, o czym wspomnieliśmy na spotkaniu, które miało charakter seminaryjny i każdy z nas dorzucał informacje, które posiadał i które uważał za ważne.
Młody Gabriele, wrażliwy, bardzo zdolny i pracowity chłopiec, szybko znalazł się pod silnym wrażeniem literatury, a szczególnie poezji. Zachwycił się twórczością Carducciego (nagroda Nobla 1906) i pod jego wpływem zainteresował się poezją. Wspomnieć należy, że okres, w którym przyszło mu żyć, to czas burzliwy dla Włoch, formowanie się państwa po zjednoczeniu (1861) w skomplikowanej sytuacji międzynarodowej ówczesnej Europy.
W wieku lat 17 zadebiutował tomikiem wierszy „Primo Vere”, którego wydanie zasponsorował mu ojciec. Tomik odniósł sukces. Od tego mniej więcej momentu Gabriele zaczął tworzyć własną legendę, a przyznać należy, że w autopromocji był po prostu znakomity! Ogłosił w prasie (anonimowo) informację o własnej śmierci. Kłamstwo wyszło na jaw, ale cel osiągnął – zaczęto o nim mówić. I tej zasadzie tworzenia osobistego mitu wszelkimi sposobami i wpływania na światopogląd swojego pokolenia był zawsze wierny. Całym życiem, działalnością biznesową (stworzył m.in. Aqua Nuntia – I profumi di d’Annunzio) i twórczością antycypował i unowocześniał zwyczaje, modę i trendy. Można śmiało nazwać go influencerem swoich czasów, a przecież nie było wtedy ani Facebooka, ani Instagrama, ani TikToka.
Jako autor prasowej kroniki towarzyskiej i kulturalnej, D’Annunzio obracał się w towarzystwie ludzi z „wyższej półki” ówczesnego Rzymu. Już wtedy okazało się, że erotyzm, cielesność, kobiety są dla niego niezwykle ważne, że seksualność jest motorem napędowym dla wszelkich jego działań, swoistym „paliwem”, bez którego nie mógł się obejść do końca życia. Liczba jego kochanek jest legendarna, chociaż miał tylko jedną legalną żonę i z nią troje dzieci. Upodobanie do kobiet i luksusowego stylu życia było źródłem niekończących się kłopotów, bo na kobiety, na kosztowne dla nich prezenty, na spełnianie najdziwniejszych zachcianek przepuszczał fortunę. Znalazł się przez to w długach i doszło do tego, że musiał uciekać przed wierzycielami, najpierw do Neapolu, później za granicę (do Francji).
Przeczytaliśmy kilka wierszy D’Annunzia i zgodnym chórem stwierdziliśmy, że to są dobre wiersze! Powstawały też liczne utwory literackie, a później, w okresie związku z jedną z najsłynniejszych aktorek epoki, Eleonorą Duse (przeżył z nią 10 lat w Toskanii, w willi wynajętej od rodziny Capponich), również sztuki teatralne i libretta oper. Najsłynniejszą powieścią, która przyniosła mu światowy rozgłos, jest „Triumf śmierci” (są wśród nas tacy, którzy ją przeczytali). Kilka jego dzieł trafiło na watykańską listę utworów zakazanych. Ważne jest to, że swoją twórczością D’Annunzio postawił literaturę włoską na równi z literaturą francuską, niemiecką czy brytyjską, że Włosi doczekali się należnego miejsca w kulturze światowej ówczesnej epoki. Znalazłam przyrównanie D’Annunzia do naszego Przybyszewskiego, chociaż uważam, że nie jest to porównanie szczęśliwe. D’Annunzio był uwielbiany, powszechnie czytany, słuchano, co ma do powiedzenia, był WAŻNYM twórcą, często nazywano go VATE (wieszcz).
Twórczość literacka (najbardziej płodny okres to ostatnie dziesięciolecie XIX wieku) zakończyła się mniej więcej wraz z wybuchem I wojny światowej, kiedy to D’Annunzio, wiedziony autentycznym patriotyzmem, zaangażował się w działania wojskowe i polityczne. Debiut polityczny miał miejsce sporo wcześniej w 1897 roku, kiedy to dostał się do parlamentu. Dał się wtedy poznać jako zdolny, żarliwy mówca, chociaż w pracach parlamentu nie uczestniczył. Z chwilą wybuchu wojny był już bardzo znany i poważany, jego słowa i działania wywierały silny wpływ na skołowane i zdezorientowane społeczeństwo. Nie brakowało mu odwagi i fantazji m.in. uczestniczył w lotach bombowców nad Pulą i Kotorem, wybrał się również maleńkim samolotem z misją propagandową nad Wiedeń. Za swoje liczne bohaterskie czyny został odznaczony pięcioma srebrnymi medalami, jednym brązowym i jednym złotym.
Koniec wojny przyniósł Włochom wielkie rozczarowanie. Byli wprawdzie po stronie zwycięzców, ale… I tu musimy uświadomić sobie, co tak naprawdę się wydarzyło. Włochy, jako zjednoczony kraj, istniały dopiero trochę ponad 50 lat. To niewiele. Wcześniej, przez całe stulecia, na Półwyspie Apenińskim istniał zlepek księstw, królestw i niezależnych bytów politycznych, które często walczyły między sobą, ale również z państwami ościennymi. Były wśród nich takie potęgi jak Wenecja, potęga morska. Wenecja, jak powiedział w jednym z wywiadów Sebastiano Giorgi, redaktor naczelny Gazzetta Italia i jednocześnie rodowity wenecjanin, nie dokonywała podbojów terytorialnych. Wenecja zdobywała przyczółki ważne dla kontroli aktywności morskiej i, co się z tym wiąże, kontroli handlu. Cały w zasadzie Adriatyk był otoczony weneckimi przyczółkami. Gdy dziś turystycznie zwiedzamy kraje położone nad Adriatykiem, co krok napotykamy budowane przez wenecjan porty i zamki warowne. Oczywiście w tych miejscach mieszkała ludność włoskojęzyczna.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, po upadku imperium osmańskiego, do głosu zaczęły dochodzić ruchy propaństwowe różnych narodów. Na zgliszczach potęgi tureckiej zaczęły powstawać nowe państwa. Włochom nie pozostawiono tych terytoriów, które od setek lat posiadali. Nie liczyło się, że posiadłości Wenecji zamieszkiwali Włosi, że byli autorami i wykonawcami wspaniałych budowli, całych miasteczek, że zaszczepili tam swoje zwyczaje, obyczaje, prawo itp. Ważniejsze, zdaje się, były silne lokalne ruchy propaństwowe. Fiume, włoskie miasto, postanowiono oddać Królestwu SHS (Serbów, Chorwatów i Słoweńców). Z tym Gabriele D’Annunzio nie mógł się pogodzić i z niedobitków armii włoskiej, do których dołączyli maruderzy wszelkiego gatunku, stworzył Regencję Carnaro.
Z WIKIPEDII:
„Regencja Carnaro (Reggenza Italiana del Carnaro) – państwo, proklamowane 8 września 1920. Rok wcześniej Gabriele D’Annunzio na czele oddziałów ochotniczych dokonał zajęcia Fiume (obecnie Rijeka), co spowodowało wycofanie sprzymierzonych oddziałów francusko-brytyjsko-amerykańskich. Po zakończeniu I wojny światowej i rozpadzie Austro-Węgier status polityczny Rijeki stał się jednym z ważniejszych problemów międzynarodowych. Pretensje do miasta zgłaszały Włochy i nowo powstałe państwo SHS.
W mieście dochodziło do starć pomiędzy słowiańskimi i włoskimi komitetami narodowymi, co doprowadziło do lądowania w mieście korpusu pokojowego francusko-brytyjsko-amerykańskiego. 12 września 1919 roku włoski poeta Gabriele D’Annunzio stanął na czele oddziałów ochotniczych, które przejęły rządy w mieście.
Zwolennicy Annunzio chcieli doprowadzić do przyłączenia regencji do Włoch, jednak kiedy na mocy traktatu w Rapallo rząd włoski zawarł z Królestwem SHS porozumienie ustanawiające Wolne Miasto Rijeka, D’Annunzio ogłosił się dyktatorem Carnaro i wypowiedział Włochom wojnę. 30 grudnia 1920 roku oddziały włoskie zajęły kraj w celu realizacji porozumienia z Rapallo”.
Przygotowując się do podróży do Lombardii, robiliśmy różne „przymiarki” i zorientowaliśmy się, że jednak poświęcimy czas jezioru Garda. Postanowiliśmy zwiedzić posiadłość Gabriele D’Annunzio nad tymże jeziorem. Vittoriale degli Italiani – tak nazywa się miejsce w Gardone Riviera, w którym Gabriele spędził ostatnie kilkanaście lat swojego życia. Po upadku Regencji Carnaro – zdumiewającego tworu, którego był pomysłodawcą, wykonawcą (z grupą popierających go wojskowych i również, niestety, awanturników) i naczelnikiem, D’Annunzio usunął się w cień wydarzeń politycznych. Było to na rękę Mussoliniemu, który, zazdrosny o popularność D’Annunzio, wolał trzymać go „w złotej klatce”, przekierowując z państwowego budżetu spore środki na rozbudowę rezydencji. W Vittoriale D’Annunzio mieszkał od zimy 1921 do śmierci w 1938 roku. Po omówieniu postaci Gabriele wiedzieliśmy mniej więcej, czego możemy się spodziewać. A i tak byliśmy pod dużym wrażeniem tego, co zobaczyliśmy.
Dzień nieoczekiwanie był piękny – ciepły, słoneczny i bez deszczu, w co aż trudno nam było uwierzyć! Wojtek wcześniej kupił nam bilety przez internet, dlatego musieliśmy zdążyć do Vittoriale na określoną godzinę. Weszliśmy przez łukowatą bramę na teren posiadłości… Tak, wszędzie pięknie utrzymana zieleń, jakieś zabudowania po drodze, z lewej strony, przy samym wejściu amfiteatr. To tam do dnia dzisiejszego wystawiane są sztuki teatralne Gabriele D’Annunzio. Najbardziej znane to „Umarłe miasto” (La città morta) i „Córka Ioria” (La figlia di Iorio). Był też autorem libretta do opery „Męczeństwo Św. Sebastiana” (Le martyre de Saint Sébastien), do której muzykę napisał Claude Debussy. Twórczością teatralną zajmował się od pierwszych lat XX wieku aż do wybuchu pierwszej wojny światowej. Nie było nam dane zobaczyć wystawianej w amfiteatrze sztuki, ale nietrudno sobie wyobrazić, że każdy utwór sceniczny przedstawiony w takim miejscu, z nieruchomym, majestatycznym, błękitnym jeziorem w tle, musi robić wrażenie!
Powoli poszliśmy w stronę willi La Prioria, gdzie mieszkał i dokonał żywota. To kolorowy budynek z zaburzoną nieco symetrią okien i przeładowaną elewacją. Z którego z tych okien wypadł (albo został wypchnięty) szacowny Gospodarz? Było to tuż przed „Marszem na Rzym” Mussoliniego w 1922 roku… Czy w ten sposób późniejszy duce chciał się pozbyć potencjalnego rywala? To, niestety, bardzo prawdopodobne. Wiadomo, że otoczył D’Annunzia swoimi agentami, którzy nie spuszczali zeń oka dzień i noc…
Tłum gęstniał. Było sporo turystów, takich jak my, ale większość stanowili młodzi ludzie z wycieczek szkolnych. Gabriele D’Annunzio jest ciągle uznawany we Włoszech, czczony niemal jak bożyszcze, a w szkołach omawia się jego twórczość.
Zostawiliśmy plecaki w pomieszczeniu do tego przeznaczonym i przejęła nas pani przewodnik, która oprowadziła nas po willi (w j. angielskim, naszym tłumaczem był Wojtek). Zdumiewające miejsce!!! Pierwszym moim wrażeniem była jakaś niebywała ciasnota, brak przestrzeni. Wąskie korytarze, nie za duże pomieszczenia i… straszliwe nagromadzenie przedmiotów, bibelotów, rzeźb, płaskorzeźb, książek, mebli, naczyń, sreber, pudeł i pudełeczek, majolik, fajansów i porcelany, witraży, dywanów i gobelinów… No i do tego półmrok, bo Gospodarz, po utracie oka (lub chorobie oka, jak podają inne źródła) w czasie działań wojennych, nabawił się fotofobii i wszystkie pomieszczenia na jego życzenie były niedoświetlone (z wyjątkiem pracowni, gdzie jednak nieodzowne było światło). Powoli posuwamy się do kolejnych pokoi. Dwie poczekalnie – dla chcianych i niechcianych gości. W tej drugiej podobno przetrzymał samego Mussoliniego!!! Jadalnia z figurką żółwia, który umarł z przejedzenia. Memento dla zbyt łakomych biesiadników! Jakiś przedziwny pokój do medytacji z łóżkiem w kształcie trumny… Regały biblioteczne wypełnione książkami w kilku językach. Jest ich podobno ok. 30 000 i wszystkie zostały przeczytane przez właściciela! W którym z tych pomieszczeń spotkał się z Tamarą Łempicką, która odwiedziła go w posiadłości z zamiarem namalowania jego portretu? Spotkanie zakończyło się z hukiem, gdy Tamara, jako jedna z nielicznych kobiet, dała odpór jego amorom, pozostawiając go w głębokim szoku!!! Przysłał jej później wielki pierścień z żółtym topazem, z którym malarka nie rozstawała się do końca życia, a który mogliśmy podziwiać przy okazji wystawy jej dzieł w Lublinie. Kochanek D’Annunzio miał setki, słynął z wysokiego poziomu libido, kobiety były swoistym „paliwem” dla jego rozwoju, dla nich zadłużał się ponad wszelką miarę, ale też obsypywał je drogimi prezentami… Ile z tych kobiet widziało wnętrze willi?
„Pokój relikwii” – kolejne zdumiewające pomieszczenie, wiele mówiące o osobie, która je urządziła. To tu Gabriele D’Annunzio zogniskował swoje religie, które sam tworzył lub istniejące okaleczał z niektórych dogmatów i sam dopasowywał wszystko do swoich wyobrażeń. Z dekalogu wybierał to, co mu odpowiadało, istniało tylko 5 grzechów głównych… itp. itd. Relikwią jest kierownica łodzi wyścigowej, której użytkownik zginął w wypadku. Jest to element „Religii ryzyka”. Nie było czasu na zagłębianie się w wyobrażenia ekscentrycznego właściciela, nie było też na to chwili spokoju, bo kolejne pokoje dostarczały znowu lawiny wrażeń i emocji. Doprawdy, willa La Prioria pokazuje bardzo jasno, jak złożoną, niezwykłą, nieprzeciętną osobowością był jej właściciel! Oglądamy kuchnię – jedyne pomieszczenie o surowym wystroju, pozbawione setek niepotrzebnych przedmiotów… Trochę zaskakujące w tym przeładowanym bibelotami domu. Jak się później okazało, było to jedyne pomieszczenie, do którego nigdy nie wchodził Gabriele, coś, jakby przestrzeń eksterytorialna, królestwo nie do niego należące. Oglądamy liczne pamiątki z Fiume, z czasów Regencji Carnaro – sztandary, mundury, stroje… Strojów jest dużo, D’Annunzio przywiązywał wagę do wyglądu, bywało, że sam stroje projektował. Również damska garderoba, stroje z epoki… Wchodzimy do większego pomieszczenia z maską pośmiertną D’Annunzia. Tu już można robić zdjęcia – wcześniej było to surowo zakazane. Trochę więcej tlenu jest w tym pokoju, w następnych też. Klaustrofobiczne uczucie duszności gdzieś znika… Wychodzimy z tego zaklętego labiryntu na powietrze i słońce, które uderza nas w oczy jak po wyjściu z mrocznej piwnicy… Idziemy na spacer po parku, ale tak naprawdę cały czas uczestniczymy w spotkaniu z Gabriele. Bo park nie tylko nie pozwala nam o nim zapomnieć, ale co chwilę dostarcza szokujących spotkań z jego niewątpliwie rozdętym do granic bezpieczeństwa ego.
Bo czymże jest Vittoriale, jak nie postawionym sobie za życia pomnikiem? Owszem, Vittoriale degli Italiani to teoretycznie pomnik wszystkich zwycięstw Włochów, ale… Jakoś te zwycięstwa nie przebijają się do naszej świadomości, wszędzie natomiast jest pełno D’Annunzia i jego niezwykłych dokonań. Awanturę z Fiume i Regencją Carnaro upamiętnia prawdziwy okręt wojenny! Umieszczony na szczycie wzniesienia przybył w dwóch częściach do Vittoriale jako prezent od Mussoliniego. Pływał po Adriatyku w czasie wojny włosko-tureckiej, a teraz jego dziób skierowany jest w stronę Adriatyku, w stronę dzisiejszej Rijeki, dawniej Fiume, które to miasto wg D’Annunzia należało się Włochom i w którym na 15 miesięcy stworzył samozwańczy polityczny byt, Regencję Carnaro, na którego czele sam stanął (1919-1920), o czym już wcześniej wspomniałam. Można sobie pochodzić po pokładzie, można również zadzwonić oryginalnym okrętowym dzwonkiem, jak to zrobił Franek! W oddzielnym pawilonie możemy podziwiać małą łódź motorową, którą w czasie wojny odbywał swoje awanturnicze eskapady. Trzeba przyznać, że ani odwagi, ani fantazji Gospodarzowi tego miejsca nie brakowało! W innym jeszcze miejscu, gdzie non stop można oglądać film poświęcony Gabriele, u powały podwieszono mały dwupłatowy samolocik. Aż strach pomyśleć, że tym maleństwem D’Annunzio wybrał się nad Wiedeń i z niego rozrzucał ulotki…
Na najwyższym wzniesieniu posiadłości urządzone zostało mauzoleum. Kamienny sarkofag ustawiony na wysokim obelisku centralnie, pośrodku wielkiego kręgu skrywa szczątki Niezwykłego Gospodarza. Ale nie jest sam: wokół, promieniście, ustawione zostały sarkofagi jego współpracowników, osób mu bliskich… No i zdumiewające kamienne posągi psów – nie przypadkowych, lecz mających swoje pierwowzory. To były ukochane psy Gabriele… To było dziwne wrażenie, być na tym szczególnym cmentarzu, w gorącym słońcu, z przepięknym widokiem na błękitniejące nieopodal jezioro… Siedzieliśmy na nagrzanych kamieniach i wcale nie chciało nam się opuszczać tego miejsca. Gdzieś w parku jest podobno cmentarz psów, ale do niego już nie dotarliśmy…
Wychodzimy pełni sprzecznych uczuć i buzujących w nas emocji. Trzeba będzie czasu, by je wszystkie uporządkować, wygładzić, nadać im akceptowalną, jednolitą formę. Jedno jest pewne i to czuje każdy z nas: Gabriele D’Annunzio był fenomenem, zdumiewającą postacią pełną inwencji, pomysłów, fantazji i odwagi, niesłychanie kreatywną w wielu obszarach życia. Nie sposób opowiedzieć o nim jednym ani nawet kilkoma zdaniami. I chyba dobrze, że istnieje Vittoriale, bo ta siedziba opowiada o Gabriele D’ Annunzio najlepiej!
Przypisy
- Zdjęcie tytułowe – https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Gabriele_d%27Annunzio_foto.jpg
- https://www.skuola.net/appunti-italiano/gabriele-dannunzio/dannunzio-teatro.html?__cf_chl_tk=Hsb0JLd1graiJplB2OUy.79BmYTQUe14lbiCYVjWjiI-1703682131-0-gaNycGzNDVA
- https://it.wikipedia.org/wiki/Categoria:Opere_teatrali_di_Gabriele_D%27Annunzio
- https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/D-Annunzio-Gabriele;3890620.html
- https://histmag.org/Gabriele-DAnnunzio-poeta-zolnierz-awanturnik-25168
- https://naszahistoria.pl/pierwszy-duce-pomiedzy-erosem-a-marsem-przypadki-gabriele-dannunzio/ar/c15-14903561
- https://lente-magazyn.com/ilvittoriale-degli-italiani-dom-wszystkich-wlochow/
- https://pl.topwar.ru/229840-pojet-provozglasivshij-sobstvennoe-gosudarstvo-gabrijele-dannuncio-i-fenomen-respubliki-
- https://naszahistoria.pl/pierwszy-duce-pomiedzy-erosem-a-marsem-przypadki-gabriele-dannunzio/ar/c15-14903561
- https://www.laquilablog.it/il-primo-influencer-era-abruzzese-e-si-chiamava-gabriele-dannunzio/