Wenecja…. Piękna, zjawiskowa, uwodząca swą urodą, niezwykła, niepowtarzalna, jedyna, cudowna, bajeczna, jak ze snu, urokliwa, zaskakująca, gwarna, kolorowa, kipiąca życiem…. Podobne określenia można by mnożyć, ale nie ma jednego słowa definiującego Wenecję.
W tym niezwykłym miejscu znaleźliśmy się trochę przez przypadek. To może nie jest właściwe określenie, bo przecież nie ma przypadków. Ale… wybierając się w podróż do Friuli-Wenecji Julijskiej nie braliśmy pod uwagę odwiedzenia Wenecji, bo administracyjnie jest to już region Veneto – Wenecji Euganejskiej, a to nie było w sferze naszych zainteresowań. No i pierwszy nie-przypadek: tak się stało, że z różnych powodów miejsce naszego lokum było odległe od Wenecji o… ok. 40 km. Drugi nie-przypadek: okazało się, że nie wszyscy z naszej grupy widzieli Wenecję. Nie można było NIE POJECHAĆ DO WENECJI, nie skorzystać z niezwykłej okazji, odmówić sobie prawdziwej rozkoszy spotkania z tym miastem 😊Nie byliśmy przygotowani teoretycznie, jak w przypadku wszystkich innych odwiedzanych miejscowości, ale … może to i lepiej???
Gdy po półgodzinnym rejsie stateczkiem z Punta Sabbione przeciskaliśmy się przez wielojęzyczny, kolorowy i zachwycony tłum, od razy pomyśleliśmy sobie, że trzeba będzie o tym opowiedzieć. Ale… Nie chcieliśmy umieszczać Wenecji w naszej zwykłej relacji z podróży. Wenecja jest NIEZWYKŁA i jako takie miejsce zasługuje na szczególne potraktowanie. Po powrocie długo o tym myślałam i nagle zaświeciło mi się światełko: Przecież mamy w Warszawie prawdziwego wenecjanina! To redaktor naczelny Gazzetta Italia Sebastiano Giorgi, niezwykle sympatyczny, i trochę już z nami zaprzyjaźniony. Musimy spróbować, a nuż się uda? Jeszcze w czerwcu, przy okazji jakiegoś wydarzenia we Włoskim Instytucie Kultury, podeszłam do Sebastiano i przedstawiłam w skrócie nasz pomysł, jednocześnie prosząc i pytając… – Ależ oczywiście! – odpowiedział Sebastiano, napisz do mnie, ustalimy termin. I tak, po różnych wstępnych ustaleniach nasi Goście wybrali datę: 16 stycznia 2025.
Od razu zakładaliśmy, że nie będzie to prezentacja zabytków i skarbów Serenissimy. O Wenecji napisano tysiące książek, wydano tysiące albumów i naprawdę nie chcieliśmy tego powielać. Chcieliśmy natomiast pochylić się z czułością i miłością nad problemami tego miasta, które, wydaje się, ugina się pod ciężarem różnych kłopotów.
Nadszedł ten dzień. Grupa od dawna szykowała się do tego wydarzenia. Beatka wpadła na genialny pomysł, by tym razem, traktując to wyjątkowo, również w wyjątkowy sposób przyjąć naszych Gości. Zazwyczaj na prezentacjach Italomanii wszyscy uczestnicy spotkań częstowani byli naszym domowym ciastem w różnych rodzajach. Tym razem zaplanowaliśmy coś innego: cicchetti!!! To Beatka wprowadziła nas w temat. Cicchetti to maleńkie, wytrawne kanapeczki o wyrafinowanych smakach i jeszcze bardziej wyrafinowanym wyglądzie. Ewa przygotowała dwa rodzaje, a Beatka i ja – pięć! Wszystko z włoskich, oryginalnych produktów, by jak najbardziej zbliżyć się do weneckich pierwowzorów! Jeszcze, zanim sala zaczęła się wypełniać, na stół wjechały talerze z kolorowymi, ślicznymi i apetycznymi cicchetti 😊
Zadbaliśmy o wystrój sali. Na jednej ze ścian umieściliśmy piękne, duże zdjęcia Wenecji, które, ze swoich zbiorów, udostępniła nam ich Autorka, Nina Wolf. Wiedzieliśmy o tym, że Nina ma takie zdjęcia i tym razem odstąpiliśmy od prezentacji naszych fotografii. Na innej ścianie zawisła flaga Italomanii, duże zdjęcie liceum Sebastiano (to z naszych zbiorów, specjalnie, by zrobić przyjemność naszemu Gościowi) i duże plakatowe zdjęcie mapy osiemnastowiecznej Wenecji wydrukowane ze zbiorów Niny. Nad sprawami technicznymi czuwał jak zawsze niezawodny Wojtek.
Nasi Goście – Pani Agata Pachucy (italianistka, tłumaczka, sekretarz Redakcji Gazzetta Italia i pracownik UW) i Pan Sebastiano Giorgi (redaktor naczelny Gazzetta Italia, prawnik, ale przede wszystkim dziennikarz, podróżnik, autor i współautor wielu publikacji o Wenecji i ostatnio także pisarz, inicjator przywrócenia Warszawie LWA WENECKIEGO) przybyli jeszcze przed czasem. Wiedzieliśmy, że będą przygotowani do spotkania, bo pytali wcześniej o dostęp do rzutnika. Wstępnie zakładaliśmy, że na początku porozmawiamy o życiu codziennym w Wenecji – bo wiele pytań pojawiło się na spotkaniach przygotowawczych -, później chcieliśmy przedstawić zagrożenia, z jakimi obecnie boryka się Wenecja, a na końcu chcieliśmy zastanowić się nad sposobami ratowania miasta, pomocy i możliwościami zażegnania wszelkich zagrożeń.
Po przedstawieniu Gości i przywitaniu (najpierw przez Szefowe Fundacji Madzię i Irenkę, później przeze mnie) Beatka przedstawiła Wenecję „statystycznie” przytaczając garść danych, a później inicjatywę przejął Sebastiano. Nasz plan trochę się posypał, ale to nic nie szkodzi! Gdy później o tym myśleliśmy, to doszliśmy do wniosku, że porozmawialiśmy o prawie wszystkich sprawach, których chcieliśmy dotknąć, a czasu zabrakło, by porozmawiać o wszystkim.
Na początek obejrzeliśmy krótki film zaproponowany przez Sebastiano.
To film z lat 50-tych, pokazujący radość małych mieszkańców Wenecji i ich zabawy i igraszki w wodzie, w kanałach, do których skakali prawie z progów domów, z mostków, a nawet z okien! Cóż to była za radość! To był doskonały wstęp do opowieści o zabawach dzieci, o co chcieliśmy zapytać. Sebastiano pokazał plac, na którym grywał w piłkę jako dziecko, opowiedział o innych możliwościach dziecięcych zabaw. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że SĄ w Wenecji rowery (ale niedostępne dla turystów) i że są parki i place zabaw!!!
Uczestnicy spotkania byli bardzo zainteresowani tematem. Ze strony publiczności posypało się wiele pytań, które świadczyły o zaangażowaniu w temat, ciekawości, ale i trosce o współczesną Wenecję. Sebastiano i Pani Agata cierpliwie na nie odpowiadali, tworząc niezwykłą opowieść o historii miasta, obecnym w nim życiu i licznych zagrożeniach. Wszystko ilustrowali ciekawymi zdjęciami. Sebastiano, jako osoba czynnie uczestnicząca w walce o zachowanie Wenecji dla jej rdzennych mieszkańców, przytoczył nam ciekawe dane, wyjaśnił, na czym polegają problemy i co się dzieje, by się im przeciwstawić.
Dowiedzieliśmy się:
- Jak zmieniła się liczba ludności na przestrzeni lat. Obecnie tzw. stara Wenecja liczy mniej, niż 49 000 mieszkańców i ta liczba stale maleje 🙁
- Jaką manipulacją jest traktowanie Wenecji „starej” i jej części lądowej jako jednego organizmu – administracyjnie są jednością.
- Jak wyglądało i jak wygląda dzieciństwo w Wenecji.
- Jak przez lata zmieniano kształt naturalnego układu rzek i kanałów i jakie to generowało problemy.
- Skąd wenecjanie biorą obecnie wodę pitną i jak to kiedyś wyglądało.
- Jak budowano Wenecję, jak wyglądała struktura budowanych budynków.
- Jak wygląda życie codzienne wenecjan: gdzie robią zakupy, jak działają służby miejskie, gdzie jest (i jaki jest) szpital, a gdzie więzienie 😉
- Jak wyglądają szkoły – czy mają sale gimnastyczne, boiska sportowe. O czym myślą młodzi wenecjanie – gdzie robią prawo jazdy i czy ważniejsze dla nich jest uzyskanie patentu na prowadzenie łodzi.
- Gdzie i dlaczego powstało pierwsze na świecie getto i skąd wzięła się jego nazwa
- Gdzie i dlaczego właśnie tam znajduje się wenecki cmentarz i jak wygląda sprawa pochówków.
- Jakie ważne dla świata wydarzenia kulturalne mają miejsce w Wenecji i co z tego wynika.
- Jak wielkim problemem okazało się ulokowanie przemysłu ciężkiego w Mestre, lądowej dzielnicy Wenecji, przemysłu, który wypompowując wody gruntowe przyczynił się do dodatkowego zapadnięcia się Wenecji.
- Jak zgubne jest istnienie wielkiego portu handlowego w części lądowej (Marghera) , już poza starą Wenecją – by do niego wpłynąć trzeba pokonać lagunę.
- Jak olbrzymim problemem jest sprawa turystyki nadmiarowej i dlaczego, po latach batalii, zakazano wpływania olbrzymich wycieczkowców na lagunę.
- Czym jest system zapór MOSE ( Mojżesz), jak wygląda konstrukcja, jak on działa i jakie koszty generuje uruchamianie i bieżąca konserwacja.
- Jak mamy myśleć o przyszłości – optymistycznie czy z pesymizmem.
O wielu sprawach nie porozmawialiśmy, bo po prostu zabrakło czasu. Szefowe Kluboteki starają się nie przeciągać spotkań poza godzinę 20-tą. I tu muszę zaznaczyć jakiś tajemniczy spisek: zegar nad drzwiami chyba sam był tak zainteresowany debatą, że zatrzymał się w pozycji za piętnaście ósma! Patrzyłam na niego i byłam przeświadczona, że możemy jeszcze debatować, bo mamy czas! Nie rozumiałam, dlaczego Irenka daje mi znaki, by kończyć. Wszyscy byli bardzo wciągnięci w temat, Sebastiano cały czas gotów do udzielania odpowiedzi… No cóż… Trzeba było kończyć, niestety, placówka ma swoje prawa i zasady. Na koniec nasz Gość sam zaproponował, by spotkać się raz jeszcze przy okazji promocji jego książki „Corte Polacca”, która w marcu ukaże się w języku polskim. Z tego pomysłu z radością skorzystamy!
Kluboteka miło pożegnała się z Gośćmi dziękując za spotkanie. Sebastiano otrzymał piękną butelkę ozdobioną na zajęciach z decoupage’u, a Agata wisior z płaskich kamieni również wykonany przez klubotekowiczki.
Z wdzięcznością dziękowaliśmy i my! Mamy już informację zwrotną i wiemy, jak bardzo podobało się to spotkanie, jakie wzbudziło emocje, jakiej wiedzy nam dostarczyło i jak poszerzyło horyzonty. To w dużej mierze osobowość Sebastiano, łatwość wchodzenia w relację z publicznością, otwartość i bezpośredniość poparte ogromną wiedzą sprawiły, że było tak ciekawie! Mamy nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi!
BARDZO, BARDZO DZIĘKUJEMY!!! GRAZIE DI CUORE!!!