Jabłkowo – mirabelkowo – pigwowo*

Po raz kolejny w Bończy stawiła się italomańska ekipa. Znowu zapowiadał się upał,  dzień jest już zauważalnie krótszy, więc wybraliśmy się wcześniej i już po 10-tej byliśmy na miejscu. Stoły do śniadania wyjechały pod jodłę i było to przyjęte z niejakim zdziwieniem przez Maję   ( taki upał i śniadanie w słońcu?), ale nie dociekała, bo…